O Karolinie – Speszonym kolorowym ptaku
Karolina to dziewczyna, na której widok masz ochotę powiedzieć wow. Piękne zielone oczy podkreślone kolorowym makijażem, kolczyk w ustach, super tatuaże. Kiedy rozmawiamy na pierwszym spotkaniu jej wzrok trochę umyka. Odpowiada krótko, zwięźle – mam wrażenie jakby chciała „szybko załatwić sprawę”. Celowo więc spowalniam rozmowę chcąc by oswoiła się ze mną. Zapytana o to, w czym mogę jej pomóc? Odpowiada:
– To chyba widać.
Często to słyszę. Kiedy zadaję to pytanie, kobiety patrzą na mnie jakbym pytała o oczywistą oczywistość. Łapią się za brzuch, klepią po udach, nakreślają linie wokół swojej sylwetki, krzywią się jakby mówiły o czymś niesmacznym.
– Nie, nie widać. – Opowiadam zgodnie z prawdą.
Chociaż wiem co mi sugeruje. Nie. Drogie Panie, nie usłyszycie ode mnie, że coś z Wami nie tak. To wasze myśli – nie moje. Nie jestem tu po to, by Was oceniać. Ja jestem narzędziem do zmiany sposobu takiego myślenia.
Karolina w trakcie rozmowy lekko się rozluźnia coraz częściej odsłaniając zęby w uśmiechu. Tego z czym chciała pracować jest całkiem sporo. Jednak jest coś co najbardziej rzucało się w oczy. Mimo odważnego makijażu, fikuśnie upiętych włosów dało się wyczuć małą wiarę w swoje możliwości i skuteczność. Prób zmian nawyków żywieniowych i zrzucenia kg było już trochę na jej koncie. Dlaczego nie były skuteczne?
– Mój były chłopak mówił, że powinnam schudnąć. Więc schudłam do 40 paru kg. Potem… Potem, czyli teraz ważę prawie 100.
Nazbierało się różnych chorób i dolegliwości po drodze. Dla ciała to musiał być szok, dla umysłu również. Warto jednak zwrócić uwagę na determinację, opór i stanowczość, które musi w sobie posiadać, żeby sprostać temu co sobie założyła. Bardzo mocne cechy charakteru wykorzystane w niekoniecznie dobry sposób dla niej samej.
Silne cechy charakteru wciąż muszą w niej być. Jak się nimi posługiwać z korzyścią dla siebie? Gdzie się podziały, kiedy czuła że nie daje rady? Może o nich zapomniała, o tym że je ma? Może leżą przykryte warstwą trudności życiowych krytyki, problemów.
Nie jest to rzecz prosta, wymaga pracy nad świadomością swoich działań i …wsparcia.
Na kolejnych spotkaniach Karolina otwierała się coraz bardziej a ja mogłam powoli składać jej historię. Dziewczyna o artystycznej kreatywnej osobowości, bardzo wrażliwa, nie raz została oceniona i skrytykowana co mocno zaważyło na jej samoocenie. Nic dziwnego – każdego z nas boli opinia innych, a krytyczna opinia wyrażona od osób nam bliskich potrafi zaboleć 100 razy bardziej. Na tyle mocno, że przestajemy myśleć i kierować się tym, co sami myślimy, chcemy, czego potrzebujemy.
Skupiając się na spełnianiu oczekiwań innych gubimy samych siebie.
Po jakimś poprosiłam by sprecyzowała swoje cele. Wypunktowała kilka rzeczy, z którymi chciałaby sobie poradzić w najbliższym czasie/ lub co by chciała zrobić, aby poczuć się lepiej.
W mojej głowie utkwiło jedno, z czym już zawsze będą ją kojarzyć:
– Mam taką sukienkę. Ciemną na bardzo cieniutkich ramiączkach w złote gwiazdy. Bardzo chciałabym ją założyć
– Co stoi na przeszkodzie?
– Wyglądam w niej jak wieloryb.
– A możesz założyć ją w dzień? Dla siebie ? Na chwile?
– Ale jak przejdę koło lustra i się w niej zobacze, to się wszystkiego odechciewa.
Więc sukienka wisi. Wisi i czeka na swój dzień. Dzień, w którym Karolina stwierdzi, że ma ochotę, ma odwage ją założyć – po prostu się z niej cieszyć.
Każda z nas ma taką „sukienkę” i co najmniej parę argumentów na to, by jej nie założyć i przekładać w czasie przyjemność. Każda z nas czeka na „odpowiedni moment” .
No coż…
To banał ale prawdziwy:
Ten moment jest teraz.
P.S Karolina wciąż czekam na zdjęcie w tej kiecce.