kobieta-blog-dietetyczny-gdansk-psychodietetyczka

Czy cyferki na wadze definiują kobiecość?

Kilka lat temu usłyszałam pewne zdanie, które czasem do mnie wraca. Natknełam się na nie również ostatnio. Jechałam taksówką i jak to często bywa nawiązała się rozmowa z panem kierowcą. W trakcie rozmowy „przyznałam się” do bycia dietetykiem. Na co Pan odwrócił się w moją stronę, obrzucił spojrzeniem moją sylwetkę po czym stwierdził:

– No! Szczupła Pani jest, 50 kg? 55? Dobrze! Kobieta kończy się na 55 kilogramach.

Straszne? Ale prawdziwe i myślę, że dość powszechnie znana…głupota.

55 kg to najczęściej podawana liczba przez Panie, które chciałaby zmienić swoją wagę. Podają ją zarówno Panie mierzące 150 cm wzrostu, jak i te,  które mają 170 cm oraz więcej. Zarówno Panie 20-letnie jak i kobiety po 40/50 -tym roku życia.

Dla przypomnienia:

Na wagę składa się bardzo dużo czynników w tym m.in. wzrost, aktywność fizyczna, stan zdrowotny, czynniki genetyczne czy nawet dzień cyklu. Teoretycznie –  każda z nas to wie. W praktyce jednak uparcie wpatrujemy się w cyferki na wadze oczekując innych niż te, które widzimy.

Dlaczego cyferki mają być ważniejsze od naszego samopoczucia?

Nieraz spotkałam się z sytuacją, w której po kilku tygodniach wprowadzenia zmian żywieniowych, czy też aktywności fizycznej kobiety, z  którymi współpracowałam rozkwitały w widoczny sposób. Emanowały większą energią, pozytywizmem opowiadały o tym, że z tygodnia na tydzień widzą jak kondycja się polepsza, czują się mniej zmęczone, mają mniejsza ochotę na podjadanie.  Po czym wchodziły na wagę i… słyszałam „Ale jak to? Tak mało zeszło? Nie opłacało się nic zmieniać”

Dobre samopoczucie znikało jak ręką odjął.

Skad w nas przekonanie, że przy 55kg będziemy się czuły lepiej niż teraz? Ważąc przykładowo 75kg? Dlaczego cyfry ukazujące się na wadze są ważniejsze niż odczuwalnie lepsze samopoczucie?

Czy opinia innych wpływa na nasze postrzeganie siebie?

Wnioski

Nikt nie chciał, a każdy przynajmniej raz został oceniony przez kogoś, kogo zdanie w ogóle nie prosił.

– Ale jesteś chuda!

– Przydałoby się zrzucić parę kilo co?

– Nie sądzisz, że to do siebie nie pasuje?

– Lepiej Ci było w  tamtej fryzurze

– Kobieta kończy się na 55 kg…

Jeszcze rano przed wyjściem z domu myślałaś spoglądając w lustro, że dzisiaj wyglądasz tak fajnie.

A co się dzieje po usłyszeniu zdania oceniającego? Wątpimy. Myślimy „no tak, ma racje…”

Ile bałaganu w głowie może zrobić  zdanie powiedziane przez obcą przypadkową osobę, które nie zna nas, naszego życia. Ile szkody wyrządzają błędnie powielane schematy. W tym te, które dotyczą „jedynie słusznej wagi”, jednego kanonu piękna.

Ciekawe, że kiedy ktoś nas krytykuje czy ocenia najczęściej kurczymy się w sobie, chcemy się schować. Tymczasem warto się zastanowić:

Dlaczego osoba komentująca nas krytykuje/ocenia?

Co ten  komentarz ma na celu?

Czy naprawdę chce się tym przejmować?

Warto też uzmysłowić sobie, że opnia wypowiadana przez innych świadczy o nich samych – nie o nas.

P.S  Pan kierowca wykazał się posiadać słabą wagę w oczach. W tamtym czasie ważyłam powyżej 60 kg. To tyle odnośnie tego, że każdy z nas widzi przez swój własny pryzmat: swoje poglądy, upodobania czy zmysły estetyczne. Nijak ma się to do  faktów. A już na pewno nie warunkuje czy jest się bardziej lub mniej kobiecą.